środa, 8 lutego 2017

Wydziergana serwetka - osobisty i wyjątkowy prezent.

Czas leci nieubłaganie. Dopiero witaliśmy Nowy Rok a tu już luty. Wydawać by się mogło, 
że zimą jest więcej czasu na "robótki ręczne" ale naprawdę przez miesiąc nie dziergałam. 
Dzieciaki chorowały w sumie prawie 3 tygodnie, a robótka, którą zaczęłam leżała odłogiem.
W końcu cała rodzina wyszła z chorób, przeziębień więc i humor nieco się poprawił,
 i wszystko wróciło do normy.
Tak więc szydełko, kawa, dobry film to dla mnie chwila odpoczynku.
Postanowiłam skończyć serwetkę dla mamy. 
Do robienia serwetek zwykle wybieram kordonek MAXI kolor ecru.
 Wzór jak poniżej i do dzieła.
 Najbardziej rozśmiesza mnie moja 4,5 letnia córcia, która z zaciekawieniem też chce "szyć" po czym jednym pociągnięciem potrafi zniweczyć ostanie 15 minut mojej pracy.
Dostałam również od mamy "zamówienie" na pasujący do serwetki łapacz snów.
 
 Znalazłam przepiękne bawełniane wstążki.
 Środek łapacza jest zrobiony takim samym wzorem jak sama serweta.
 Pozostaje jeszcze wykrochmalić i można położyć na stole.
 Ania.
Ps. Okazało się, że mam w pracy czytelnika "Kaktusa i Krowy".
Kiedy upiekłam jedyne ciasto, które mi wychodzi (w foremkach na babeczki)
 i przyniosłam do pracy, usłyszałam:
A gdzie chorągiewki ?
tutaj


Pozdrowienia dla czytelnika z pracy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz