środa, 7 marca 2018

Z imbirem....

Ostatnio zima trochę przypomniała o sobie. 
W końcu.
Wszystkich ogarnęło zdziwienie, jak to takie mrozy w lutym? Na początku marca? Nie do pomyślenia, kiedy to się skończy? Nikt już nie pamięta zimy stulecia  w `79 roku. Kiedy pasażerowie pociągu sami musieli odkopywać tory aby pojechać dalej.
Wyobrażacie sobie taką akcję w dzisiejszych czasach?
Chyba nie... :)
A ja właśnie lubię zimę, lubię mróz, bo wtedy mogę bezkarnie i wyrzutów sumienia siedzieć w ciepłym domku i grać w grę z dzieciaczkami,
popijać  jak to mówi moja córka - "mroźną" (zimową) herbatą,
taką z goździkami, pomarańczą, cynamonem i imbirem... (jak śpiewa Kortez).
I czy zima musi być szaro bura? No nie.
Pomysł na kolorowy komin przyszedł mi do głowy jesienią...
Dlatego uraczę was zielonymi zdjęciami, które robiłam parę miesięcy temu.
Piękne żywe kolory...
Idealne do małej dziewczynki.
Postanowiłam zrobić komin z tzw. granny square, których wzorów jest duży wybór.
  A tu wersja inna, kwiatowa dla mamy. 
 Aby kominy były miłe w noszeniu, po jednej stronie został wszyty polar
a do kremowego komina biała chusta, której nie używałam.
Pozdrowienia dla mojej Ani - kreatorki szycia.
A oto moja ulubiona modelka:

Pozdrawiam...

Ania.

Cieszmy się z nadchodzącej wiosny, dzień coraz dłuższy,
niedługo można będzie wyskoczyć na rower :)

Jeszcze w zielone zagramy... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz