"Jesteś jak chomik" - mówi mój Mąż określając w ten sposób moją naturę zbieracza. Rzeczywiście pełno w moim domu różnych różności. Minimalistką mnie nazwać nie można:)
Pudełeczka, kubeczki, tace, wazony, wazoniki, kosmetyki na zapas, słoiki...no pełno tego. Na szczęście nie ma w domu wrażenia przeładowania - umiem też umiejętnie wszystko pochować:) I choć Pan Mąż czasem narzeka, że kolejna świeca, lampionik czy kocyk, podziwia moją zaradność( gdy nagle okazuje się, że posiadam absolutnie niezbędne wiertło nr 8 czy nić w kolorze mocnego amarantu:) Słyszałam nawet, że się mną chwali :)
Na kolejne znoszone przeze mnie do domu koszyki początkowo toczył pianę ale zawsze potem zastanawiał się jak mogliśmy bez nich żyć:)
Uwielbiam kosze: wiklinowe, metalowe, te wydziergane na szydełku. Najwięcej mam w domu tych z metalu. Używam ich do wszystkiego. Do owoców, jako donicę do kwiatów, trzymam w nich płyty czy drewno do "kominka". Czasem zwyczajnie wkładam do kosza światełka na kablu i w ten sposób powstaje tania i urokliwa lampa.
Nawet mój starszy syn zaanektował stary rowerowy koszyk na swoje ulubione książki:
Kto jeszcze jest jak chomik i kolekcjonuje kosze?:)
M.
oj chawli się chwali
OdpowiedzUsuńsuper sprawa te koszyki, wystarczy pomyśleć i porządek panuje DODA
OdpowiedzUsuń